Rzadko kiedy zdarza się gra, w której dostępny jest tak dobry edytor jak w LittleBigPlanet. Możliwość stworzenia swojego własnego poziomu i bezproblemowego udostępniania go innym osobom posiadającym daną grę przyciągnęła do siebie wielu graczy. Twórcy wykazali się ogromną kreatywnością tworząc poziomy, o których nawet im się nie śniło. Bez problemu można znaleźć tam rekonstrukcje takich gier jak Killzone, Dead Space, Mario, Contra, Assassin`s Creed i wiele więcej. Niestety, w pierwszej odsłonie LittleBigPlanet mogliśmy sporządzać jedynie levele w dwóch wymiarach, albo dokładniej w 2,5D, gdyż poruszaliśmy się po trzech istniejących koło siebie torach. Podsumowując, edytory są super sprawą, ale co powiecie na grę, która pozwala.. tworzyć gry!? I to dosłownie!
MałeDużeZadanie
Na twórcach (Media Molecue) spoczywa ogromne brzemię. Pierwsza część na początku wydawała mi się prostacką grą "dla dzieci", ale wystarczyło trochę pograć by okazało się, że jest złożoną produkcją, w której "małe dzieci" mogłyby się łatwo zgubić i zapewne potrzebowałyby od czasu do czasu pomocy kogoś starszego. Na początku LittleBigPlanet nie zapowiadało się na jakąś superprodukcję, ale według mnie jest jedną z może nie najlepszych, ale na pewno najciekawszych w jakie kiedykolwiek grałem. Jest również jedną z najbardziej wartych uwagi gier na PlayStation 3 przez co wymogi zagorzałych fanów, którzy grają w nią praktycznie od premiery, co do drugiej odsłony są naprawdę mocno zawyżone.
Główną częścią gry, dla której sporo osób ją kupi będzie pewnie edytor, ale co z osobami, którym krew się gotuje od poświęcenia nad tworzonym przez siebie poziomem kilku godzin? Spokojnie, Media Molecue o nich nie zapomniało tworząc tryb dla jednego gracza. Fabuła, podobnie jak w poprzedniej części(zły kurczak porywa kolejne postacie), nie jest, ani nawet nie próbuje być czymś poważniejszym, a jego zadaniem jest zręczne połączenie w jakąś całość biegania od lewej do prawej po wszystkich poziomach. Tym razem głównym złym jest odkurzacz, ale nie byle jaki, bo 1800 watowy. Wspomniany wróg publiczny numer 1 próbuje "zjeść" naszego biednego szmaciaka. Na szczęście pomaga nam wydostać się z tej niekorzystnej sytuacji Larry Da Vinci. Jest on szefem "Sojuszu", który walczy z odkurzaczem i próbuje go powstrzymać przed porywaniem niewinnych istot. Nasz Sackboy w zamian za uratowanie życia postanawia przyłączyć się do ruchu oporu i stawić czoło 1800 watom złej energii niczym Dr. Evil z przygód Austina Powera.
Nowe zagrożenie oznacza także potrzebę użycia nowych zabawek, których pozazdrościłby nawet sam agent 007. Do naszej dyspozycji oddane zostaną między innymi: linka z hakiem do pokonywania dużych odległości, specjalne rękawice do podnoszenia torujących nam drogę obiektów (Grabinator), a jeśli będzie taka potrzeba także ciśnięcia nimi we wrogów. Prawdopodobnie jednak, najciekawszą z zabawek jakie oddadzą nam w ręce twórcy jest urządzenie o zmyślnej ( i pociesznej) nazwie Controlinator. Osoby, które chociaż chwilę spędziły w edytorze z pierwszej części mogły zauważyć jak łatwe, a jednocześnie prymitywne jest sterowanie pojazdami. Koniec z tym! Dzięki Controlinatorze możemy dowolnie przyporządkować klawisze do danej funkcji pojazdu, do którego nasz Sackboy może wejść i jednocześnie rozsiąść się na mięciutkim fotelu. Chcemy aby pojazd przyśpieszył przy przyciśnięciu klawisza "trójkąt", hamował "iksem"? Żaden problem. Do tego dojdzie możliwość tworzenia Sackbotów. Będą to małe(bądź duże zależnie od upodobań) roboty, które można zaprogramować na poruszanie się za bohaterem, bądź pozostanie w miejscu. Jeśli zachcemy zrobić z nich naszych wrogów, też żaden problem - wystarczy włączyć im wrogą postawę. A co jeśli platforma, na którą chcemy wskoczyć jest za wysoko? Wejdziemy po schodach? A może pojedziemy windą? Nie, nie, nie.. nic z tych rzeczy. Użyjemy oczywiście trampoliny. Z tego co można zauważyć z do tej pory udostępnionych gameplayów, Sackboy będzie także umiał w locie wykonywać różne salta i inne sztuczki akrobatyczne, które niby nie są niczym ważnym(bo wykonuje je automatycznie), ale wyglądają wesoło. Nie ma to jak patrzenie jak nasza szmaciana lalka, leci w powietrzu i wykonuję triki jak na olimpiadzie.
Tworzyć każdy może, jedni lepiej, drudzy gorzej.
Główną i prawdopodobnie najlepszą częścią poprzedniej odsłony serii był edytor - nie inaczej będzie i tym razem. Dowodzi o tym między innymi ilość opublikowanych poziomów, bo są to aż 2 miliony. A tych nieudostępnionych jest pewnie kilka razy więcej. Mimo wszystko podsuwa się stare powiedzonko czyli: "Śpiewać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej". I jest to (w tym przypadku podmieniając "Śpiewać" na "Tworzyć") święta prawda. Biorąc pod uwagę ilość tych beznadziejnych leveli, tylko jakaś 1/5 z tych dwóch milionów jest warta chociaż najmniejszej uwagi. Kolejnym ciężkim problemem Little Big Planet był istny debilizm pomysłu z systemem oceniania. Każdy kto choć zaczął dany poziom mógł go bez problemu ocenić. I w tym problem. Powinien być chociaż jakiś przymus ukończenia by móc oceniać. Niestety, pierwszy lepszy dzieciak, który nie umiał ukończyć poziomu wystawiał 1 gwiazdkę (na 5 możliwych), przez co jeśli był pierwszą osobą, która grała, automatycznie skazywała czyjeś miesiące (może trochę przesadzam) ciężkiej pracy i poziom, który już praktycznie nie miał szans na wybicie się z zapomnianych partii "archiwum" na wieczne katusze z marnymi 3 gwiazdkami. Twórcy jednak (na szczęście) obiecują, że ten element zostanie na pewno poprawiony i ulepszony. Oby.
We made you
Mówiąc o LittleBigPlanet 2 nie można nie poświecić edytorowi minimum jednego oddzielnego akapitu. Otóż, oddane zostaną tam wszystkie znane nam z singla zabawki i będziemy mogli dowolnie je rozstawić na naszym własnoręcznie zrobionym poziomie. Jednak, najnowszą częścią edytora jest możliwość zrobienia dowolnego levela w dowolnym gatunku! Już mam przed oczami te tysiące, nie miliony różnych poziomów. Wyścigi, strategie, FPS, symulatory lotu. Możliwości są potężne, szczególnie biorąc pod uwagę skromny pod względem następcy edytor z części pierwszej, który dorobił się wielu innowacyjnych pomysłów. Pierwszym takim poziomem, który przychodzi mi na myśl był zwykły płaski level, ale z różnymi prostymi dźwiękami (połączonymi w dźwięki wydawane na fortepianie), które włączały się gdy biegło się przed siebie i łączyły się w melodię.
Podsumowanie
Co by tu dużo mówić w podsumowaniu. W lutym dostaniemy jeden z najlepszych exclusivów na konsolę Sony(przynajmniej mam taką wielką nadzieję). Ciekawy single, przewspaniały edytor, wesoły i miły bohater, a do tego dojdzie prawdziwa lawina poziomów stworzonych przez graczy, w które nie sposób będzie wszystkie zagrać. Co chcieć więcej od gry? Czekamy do lutego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz